31 gru 2016

Fabryka rumu w Arucas, Puerto de las Nieves, biwak w Tamadaba NP

28-30.11.2016

Po wylądowaniu na Gran Canarii swoje pierwsze kroki skierowałam do łazienki, co by zrzucić z siebie niepotrzebne już ciuchy. Kraków pożegnał mnie minusowymi temperaturami, więc wylatywałam zaopatrzona w długą bieliznę termiczną, polar, kurtkę, czapkę, rękawiczki itp. Gran Canaria powitała mnie natomiast cudnym słoneczkiem i temperaturą około 22 stopni :D Niebo było zachmurzone, ale temperatura - w porównaniu z krakowską - super przyjemna :)

30 gru 2016

Gran Canaria i jej stolica: Las Palmas

GRAN CANARIA

Wyspa często bywa nazywana kontynentem w miniaturze - i nie jest to jedynie banalny slogan reklamowy, bo faktycznie różnorodność krajobrazów na tej wyspie potrafi powalić. Przede wszystkim często dzieli się ją na dwie strefy klimatyczne: chłodniejszą i bardziej deszczową północ oraz gorące i suche południe. Na północy więcej mamy zieleni, wzgórz; południe natomiast przypomina czasem krajobraz Lanzarote: suche, skaliste, pustynne niemal wybrzeże (zwłaszcza wydmy w Maspalomas ewidentnie przywodzą na myśl pustynne krajobrazy).




27 gru 2016

Plaże, plaże, plaże... (Playa Blanca, Playa de Papagayo, Puerto del Carmen)

26-29.10.2016

Rano w Famarze (jeszcze dzień przed wyjazdem do PN Timanfaya) - ze względu przede wszystkim na problemy z moim karkiem - postanowiliśmy na kolejne noce zakwaterować się jednak pod dachem w jednym miejscu, by nie musieć nosić ciężkich plecaków. Niestety pod dużym znakiem zapytania było też nurkowanie, które mieliśmy zaplanowane na przedostatni dzień naszego pobytu na Lanzarote.

Zrobiłam rezerwację pokoju w pensjonacie San Gines (28 euro za 2 os.) w Arrecife, gdzie dojechaliśmy porannym autobusem. Na tarasie hotelowym ciężko byłoby jednak wypocząć...


26 gru 2016

Park Narodowy Timanfaya, Caldera Blanca, El Golfo - wulkany, pola lawy, zielone oczko na czarnej plaży :)

27.10.2016
"Pierwszego września 1730 r. między 9.00 a 10.00 wieczorem ziemia nagle się otworzyła. Z jej wnętrza wynurzyła się potężna góra, z której szczytu wydobywały się płomienie..." - słowa księdza z miejscowości Yaiza chyba najlepiej oddają to, jak wyglądał początek erupcji wulkanów na Lanzarote (cytat za przewodnikiem Pascala). Wyobraźcie sobie, że przez sześć lat 25 (!) wulkanów niemal bez ustanku toczyło lawę, zalewając tym samym pola uprawne i wioski, zmuszając tym samym połowę ówczesnej ludności do emigracji z wyspy...

Ostatnie erupcje na tym obszarze miały miejsce jeszcze w 1824 r.

Park Narodowy Timanfaya (Parque Nacional de Timanfaya) powstał z inicjatywy Cesara Manrique'a w 1974 r. Utworzono go właśnie na terenie, który zalany został podczas erupcji w XVIII w.

Symbolem parku stał się Diablo de Timanfaya - również zaprojektowany przez Manrique'a:




25 gru 2016

Mirador del Rio, La Caldera, Playa del Risco - czyli punkt widokowy, wulkan i noc spędzona w kałuży...

24-25.10.2016
Rano wygrzebaliśmy się w końcu z jaskini i ruszyliśmy do głównej drogi. Na autobus nie było tu co liczyć, dość szybko złapaliśmy jednak stopa, którym dojechaliśmy dalej niż planowaliśmy, tj. do Mirador del Rio.

Główny punkt widokowy, który jest płatny i ujęty też w bilecie pakietowym (do wyboru z Jardin de Cactus), został zaprojektowany - a jakże - przez Cesara Manrique'a. Całość urządzono na dawnym stanowisku artyleryjskim. Do środka nie wchodziliśmy, gdyż wstęp z karty Bono wykorzystaliśmy dzień wcześniej w Ogrodzie Kaktusów, zresztą krajobrazy rozpościerające się na klifie obok były bardzo zbliżone do tych z oficjalnego punktu.

W jedną stronę roztaczały się widoki na La Coronę:


23 gru 2016

Dom Cesara Manrique, Ogród Kaktusowy i trzy jaskinie

Zacznijmy od początku... :)

22-23.10.2016
Na Lanzarote znaleźliśmy się późnym popołudniem. Do Arrecife dojechaliśmy lokalnym autobusem (1,40 euro), choć - dość kiepsko zorientowani - wysiedliśmy nie na głównym dworcu Estacion de Guaguas, lecz na mniejszym Intercambiador, więc trochę musieliśmy przedreptać do centrum.

Pierwszy nocleg z namiotem zaplanowaliśmy gdzieś w okolicy drogi rowerowej pomiędzy Arrecife i Tahiche. Na satelicie mapy Wujka Googla wypatrzyliśmy wcześniej kilka niezłych zagłębień lawowych, gdzie można było się swobodnie przed wzrokiem innych schować.

Po drodze zrobiliśmy jeszcze szybkie zakupy w Hiper Dino na głównej ulicy handlowej miasta i wyruszyliśmy poza Arrecife. Okazało się, że nasza mapa papierowa jest już dość nieaktualna, bo drogi i skrzyżowania (i płoty wokół nich) dość się rozrosły, ale w miarę sprawnie odnaleźliśmy przejście i drogę rowerową. Było już ciemno, więc trzeba było dość szybko zlokalizować sensowne miejsce pod namiot - i takież znaleźliśmy około 20 m od drogi, tuż pod ścianą ze skał:


22 gru 2016

Lanzarote - Arrecife

CHARAKTER PODRÓŻY

Wyjazd na Lanzarote był dość spontaniczny, tzn. termin był jasno skonkretyzowany, bo uzależniony od urlopu mego towarzysza (tak, tak, tym razem pojechałam z towarzyszem :) ), ale miejsce wyjazdu wybraliśmy na tydzień przed wylotem, gdy w necie pojawiła się informacja o tanich lotach czarterowych TUI.
Czy te loty aż takie tanie były, to też kwestia dyskusyjna, ale mając do wyboru all inclusive w Egipcie (nuda) oraz wyprawę z namiotem, plecakiem i spaniem w krzakach na Lanzarote - to drugie było znacznie atrakcyjniejsze :P (Choć potem zdarzały się momenty, gdy z rozrzewnieniem myśleliśmy o leżeniu do góry brzuchem w pełnym słońcu z drinkiem udekorowanym palemką w dłoni...)

21 gru 2016

Wyspy Szczęśliwe (Kanaryjskie)

Wyspy Szczęśliwe czy Pola Elizejskie - według mitologii greckiej - miały być częścią Hadesu, do której wysyłani byli zmarli odznaczający się wysokim stopniem cnotliwości, ludzie o dobrych duszach. Umiejscawiano je na zachodnich krańcach świata, za Słupami Heraklesa (starożytna nazwa Skały Gibraltarskiej). Podobne teorie pojawiały się odnośnie Ogrodu Hesperyd, czyli Nimf, strażniczek Zachodzącego Słońca i drzew o złotych jabłkach. Starożytni wspominali także o innych miejscach leżących gdzieś na zachodzie - choćby np. Platon pisał o Atlantydzie, po której na powierzchni ziemi miały pozostać widoczne jedynie szczyty najwyższych gór.




10 maj 2016

Podsumowanie wojaży indyjskich oraz ZAKUPY :)

W Indiach spędziłam 2 miesiące. Przemierzyłam spory ich kawałek, w tym niemal całe południe oraz część środkowych Indii - stany: Maharasztra, Kerala, Karnataka, Tamilnadu, Madhja Pradeś, Uttar Pradeś, zaliczyłam też mały wypad do Andhra Pradeś.


Znajomi i rodzina często pytają, gdzie "najbardziej mi się podobało"... Trudno powiedzieć. Każdy region Indii jest na swój sposób wyjątkowy - inny krajobraz, inny język, jedzenie, kultura, inne narodowości i religie. Ale wszędzie można było odczuć, że jest to kraj niesamowitych paradoksów i skrajności. Choć nie jest aż tak hardcorowo, jak początkowo przypuszczałam :P

Wiele jest zatem różnic, ale też sporo te miejsca łączy: hałas, brud, tłok, bogactwo sąsiadujące z biedą, luksus obok toalet bardzo publicznych (bo każdy każdego może dokładnie obejrzeć), chaos... i wszędobylska masala dosa :D

27 kwi 2016

Mumbaj i Wyspa Elefanta

Codziennie rano, zaledwie kilkadziesiąt metrów od stacji kolejki podmiejskiej Mahalakszmi, do slumsów sąsiadujących z luksusowymi wieżowcami, znosi się sterty brudnych ubrań z całego miasta, które następnie poddawane są moczeniu oraz - dosłownie - wytłukiwaniu z nich brudu. 

Jak Mumbaj, czyli dawny Bombaj, długi i szeroki, tak można znaleźć w nim liczne atrakcje, jednakże przyznaję, że mnie najbardziej zafascynowało zjawisko ghatów dhobi, czyli miejskich praczy, którzy od wczesnego rańca biją kijami tkaniny lub tłuką nimi o beton. 

Jak na każdy porządny biznes przystało - pracę tę wykonują głównie mężczyźni.



25 kwi 2016

Matheran - wycieczka na płaskowyż kolejką górską

Kolejka, która startuje w Neral i jedzie do Matheranu, pokonuje 281 zakrętów na dystansie 21 km – mimo że w linii prostej odległość ta wynosi 6,5 km. Podobno jest to najbardziej na świecie kręta trasa kolejowa. Z racji tego, że kolejka wspina się po zboczach licznych wzgórz, trasa jest bardzo malownicza (choć nie tak, jak droga wiodąca do Ooty w górach Nilgiri).


24 kwi 2016

Orćha - Ukryte Miejsce z królewskimi pałacami

Orćha (Ukryte Miejsce), była stolica radżów z dynastii Bundelów, zawiera w sobie olbrzymi kompleks porozrzucanych średniowiecznych pałaców, świątyń, grobowców – i stanowi przy tym przyjemny, dość spokojny przystanek na trasie do Khajuraho czy Agry. Ich budowa rozpoczęła się  w XV w. i trwała do XVIII w., gdy to po burzliwych i przewrotnych dziejach rodu, dynastia zmuszona została do ucieczki. Mimo że czasy świetności tego miejsca już dawno minęły, to na pewno Orćha ma pewien urok, który trochę odbiega od tradycyjnego doświadczenia indyjskiego.



21 kwi 2016

Agra - Taj Mahal i okolice

Słynny Tadź Mahal (Taj Mahal) – legenda o olbrzymiej miłości trwalszej niż śmierć, dostojna biel marmuru, wyniosłość, doskonałość… a obok brud, nędza, tandetne pamiątki, otwarte kanały ściekowe i smog pożerający miasto. Kontrasty indyjskie są tu szczególnie widoczne, a gdy doda się do tego namolnych naciągaczy, rikszarzy i sprzedawców, szalone tłumy turystów oraz absurdalne koszty wstępów dla obcokrajowców do obiektów  – nie ma się ochoty pozostać w Agrze nazbyt długo… W każdym razie ja nie czułam ochoty pozostania tu dłużej niż było to potrzebne. Wolę jednak nieturystyczne szlaki ;)

17 kwi 2016

Waranasi - święte miasto nad Gangesem

W Gangesie robi się niemal wszystko - pierze ubrania, myje naczynia, kąpie się, pływa łódkami, chłodzą się w nim krowy i byki, załatwia się tu potrzeby fizjologiczne, a nad tym wszystkim nieustannie wznosi się dym palonych obok zwłok...

W Indiach wierzy się, że śmierć, która przyjdzie w Waranasi, zapewnia osiągnięcie mokszy, czyli rodzaju zbawienia, nirwany, kończącej proces reinkarnacji, czyli nieustanny cykl narodzin i śmierci. Ściągają tu zatem rzesze pielgrzymów, ale i bezdomnych oraz wdów, którzy na stałe wpisują się w specyficzną atmosferę miasta.


12 kwi 2016

Khajuraho - świątynna Kamasutra

"...siedem świątyń hinduskich, wyjątkowo pięknie i kunsztownie wykonanych, jednak rzeźbiarz chwilami pozwolił, aby tematyka jego pracy stała się trochę gorętsza, niż było to potrzebne; w rzeczy samej, niektóre z tutejszych rzeźb były wyjątkowo nieprzyzwoite i obraźliwe..." - tak opisywał świątynie w (obecnym) Khajuraho T.S. Burt, młody brytyjski oficer bengalskich saperów, po ich odnalezieniu w 1838 r.  Od tamtej pory obiekty przyciągają niejedno pożądliwe spojrzenie...


5 kwi 2016

Jalgaon - Sanchi - Jhansi

W stanie Madhja Pradeś znajdują się dwa miejsca, które zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO: kompleks świątyń z erotycznymi rzeźbami w Khajuraho oraz Sanchi, zawierające zespół buddyjskich stup. Ten drugi jest niewielki i można go zobaczyć w przeciągu 1,5-2 godz., a że w szerszej okolicy jest niewiele innych atrakcji, więc dla mnie stał się on dobrym kilkugodzinnym przystankiem na raczej mało przyjemnej trasie…


4 kwi 2016

Aurangabad – Daulatabad – Elura – Ajanta (UNESCO)

Jeśli ktoś podróżuje z Mumbaju w stronę Delhi, to jaskiniowe świątynie wykute w litym kamieniu w Elurze i Ajancie – według mnie – są zdecydowanie punktem, który należy umieścić na swojej liście do zwiedzania. Oba te miejsca mają rodowód starożytny i oba na długie wieki zostały zapomniane, by dopiero w XIX w. zostać odkryte na nowo – zazwyczaj przez przypadek np. podczas brytyjskich polowań.


1 kwi 2016

Bijapur - „Agra Południa”

Bidźapur był dość ciekawym przystankiem na trasie, choć pół dnia na jego zwiedzanie w miarę wystarczyło, by poczuć klimat miasta i zobaczyć najważniejsze miejsca. Ewidentnym było, że turystów przyjeżdża tu niewielu – wszyscy szeroko otwartymi oczyma wodzili za mną wzrokiem, a i od próśb o selfie (lub o zrobienie zdjęcia w przypadku dzieciaków) ciężko było się odgonić.


26 mar 2016

Badami - Ajhole - Pattadakal (stolice dynastii Ćalukjów)

Któż by się spodziewał, że w trakcie swej podróży znajdę się na dalekim, mało turystycznym odludziu, gdzie z braków w lokalnym transporcie wyląduję w autobusie z wycieczką studentów ze szkoły artystycznej w Tamilnadu, która akurat robiła 24-dniowy objazd po południowych Indiach... Załapałam się nawet na babeczkę urodzinową od nauczyciela prowadzącego :D

Niniejszy autobus pruł bezdrożami, nie zatrzymując się w żadnej wiosce - studenci go wynajęli, ale nieświadomi tego, więc zeźleni, tubylcy krzyczeli za nami wściekli, aż w końcu ktoś zajechał nam na motorze drogę i wszczęła się sroga kłótnia...

***

24 mar 2016

Królestwo Widźanajagaru (Hampi)

Ruiny królestwa Widźanajagaru okazały się być doskonałym miejscem na spędzenie 30-tych urodzin: jest tu w miarę spokojnie, pięknie, a i ciekawie pod względem kulturowo-historycznym.

Jak ktoś stwierdził - nawet bez ruin teren byłby warty eksploracji, bo kamienne wzgórza poprzecinane polami bananowców i rzędami palm są świetną odskocznią od dusznych i tłocznych miast indyjskich.


20 mar 2016

Goa!

Indie są krajem dość męczącym, więc - po miesięcznym włóczeniu się - z nieukrywaną przyjemnością zaległam w hamaku z mrożonym piwkiem Kingfisher u boku... :)

Zachodnie wybrzeże Indii, oferujące możliwości plażowania, jest ogromne, ale północ od miasta Pandźim bywa raczej zajmowana przez zamożniejszych plażowiczów, głównie korzystających z biur podróży, więc ja udałam się na dalekie południe, na plażę Palolem.
Miała ona być (według wszelkich źródeł informacji) najbardziej zbliżonym miejscem do rajskich wizerunków, ale moim zdaniem jest mocno przereklamowana. Co nie oznacza, że z błogością nie oddałam się cudownemu lenistwu :P

15 mar 2016

Hajderabad i twierdza Golkonda

- Excuse me, madame! Czy możemy zrobić z panią wywiad? Kręcimy film promocyjny dla Ministerstwa Turystyki i chcielibyśmy by powiedziała pani, co najbardziej lubi w Indiach.
Ale sobie wybrali... No, może i zrozumiałe - żadnego innego białego nie ma w promieniu ładnych kilkunastu kilometrów, bo jeśli ktoś pojawia się w Hajderabad, to raczej ogląda jedynie twierdzę Golkondę, a w centrum pojawiają się jedynie najwytrwalsi.

Co lubię w Indiach? Na ten moment było to ciężkie pytanie, bo jako samotna biała kobieta w muzułmańskim mieście nie czułam się zbyt dobrze, zewsząd nagabywana i obcmokiwana natykałam się na głupie uśmieszki, a chwilę wcześniej wyłudzono ode mnie pieniądze - generalnie byłam zatem umęczona i spokoju zaznać mi tu nie dano. Był to po prostu moment, gdy jednym tchem potrafiłabym powiedzieć, czego w Indiach nie znoszę...

11 mar 2016

Tiruwannamalaj i Mamallapuram

Kapłan z jaskiniowej świątyni zachęcająco macha do mnie ręką. No, ciekawe co też wymyśli. Zdejmuję buty, schylam się najpierw do połowy, a potem w kuckach przedreptuję pod skałą do nieco większej przestrzeni z ołtarzykiem, gdzie da się usiąść. 
Kapłan siada naprzeciwko mnie i najpierw podsuwa święty ogień, nakazując trzy razy przybliżyć do niego dłonie i dotknąć okolic skroni.
Na prawej ręce przewiązuje mi bransoletkę z grubych nici, a następnie maże mnie wszystkimi proszkami, które ma pod ręką... Białym proszkiem obsypuje moją głowę, tworzy znaki na ramionach, solidnie znaczy moje czoło. Następnie czarnym barwnikiem grubymi krechami podkreśla moje brwi, a czerwonym, pachnącym kadzidłem, proszkiem znaczy czerwoną kropę pomiędzy oczami.

Pod skałą jest potwornie duszno, więc pot spływa mi po ramionach i nogach, a podczas hojnego obsypania proszkiem głowy, sporo spadło go na łydki, więc teraz kolorami straszę niemal z każdej strony.

Na koniec otrzymuję wiązkę kwiatów nawleczonych na nitkę, by zawiesić ją na włosach oraz banana... Po sowitym błogosławieństwie kapłan oczywiście oczekuje sowitego wynagrodzenia :)

Wydrapałam się z jaskini i za najbliższym zakrętem starłam makijaż klauna z twarzy, ramion i nóg...



7 mar 2016

Religijne szaleństwo w Kumbakonam (raz na 12 lat!)

- Nie no, wysiadam!
Szybka decyzja, przeciskanie się z bagażem przez tłum do wyjścia - i jestem na zewnątrz autobusu w prażącym południowym słońcu i tumanach podniesionego przez pojazdy kurzu. A te ciągną się kilometrowymi korkami w każdą stronę. Z Kumbakonam do Pondićerry jest jedynie ok. 3 h drogi - a tu mija już trzecia godzina, odkąd opuściłam hotel, a jestem dopiero na przedmieściach tego pierwszego...
Duży bagaż na plecy, mały z przodu, kapelusz na głowę i buff dodatkowo na szyję, usta i nos. Cicho liczę, że przez ten kamuflaż z kurzu i bagaży nikt nie zauważy, żem biała (mimo że od kurzu i słońca pomarańczowa) i w dodatku kobieta.
O, naiwności...
Że też przygnało mnie tutaj na święto, które odbywa się tylko raz na 12 lat, gdy to całe Indie walą milionowymi tłumami. Żeby jeszcze przypadkiem! - ale nie! Miałam w ogóle się w Kumbakonam nie zatrzymywać, było one poza wszelkimi planami. A tu masz ci - wielkie hinduskie święto, super, że akurat byłam "w pobliżu".

No to dawaj przed siebie... może jaki transport się znajdzie...

3 mar 2016

Trichy - Tandźawur

TIRUCHIRAPPALLI (TRICHY)

Do Trichy zapewne w ogóle bym nie zajrzała, gdyby nie to, że moja siostra z obecnym mężem spędzili tu pół roku. Mając już pomału dość świątyń (nawet najświętszych) potrzebowałam jakiejś odmiany. Ale że ciekawa byłam, gdzie żyli, to zajrzałam tu na kilka godzin.

Do miasta ściągają rzesze pielgrzymów, by paść do stóp Wisznu w świątyni Ranganathaswamiego w Śrirangam (na północ od centrum). Kompleks znajduje się na wyspie, zajmuje ok. 60 ha, a wokół głównego sanktuarium jest aż 7 dziedzińców oddzielonych od siebie murami (ponoć budowane były od V do XVII w.). Mit opowiada o tym, że Wisznu, pragnąc odpocząć wśród wód pierwotnego oceanu, spoczął na wężu Adiśesza, który specjalnie dla niego zwinął się w kłębek, tworząc tym samym wyspę.


1 mar 2016

Maduraj - jedno ze świętch miast Tamilnadu

Tamilnadu jest stanem indyjskim, w którym znajduje się najwięcej świątyń, a życie religijne wyjątkowo mocno wmieszane jest w życie codzienne. Szczególnym kultem objętych jest 5 świątyń, utożsamianych z poszczególnymi świętymi elementami, takimi jak woda, ogień czy ziemia: Kańcipuram, Ćidambaram, Tiruććirapalli, Tiruwannamalaj i Maduraj.

Historia Maduraj jest długa, skomplikowana i sięga starożytności. Pielgrzymi (i turyści) przybywają tu z powodu świątyni Śri Minakszi-Sundareśwara, która jest olbrzymim kompleksem otoczonym 6-metrowym murem. Gopur (wież bramnych) jest aż 12, a 4 największe osiągają 46 m.


26 lut 2016

Kanyakumari - najdalej na południe położony punkt Indii

Najdalej na południe wysunięty koniuszek Indii to miejsce niezwykle urokliwe - tutaj mieszają się wody Oceanu Indyjskiego, Zatoki Bengalskiej i Morza Arabskiego. Sama miejscowość najbardziej znana jest chyba z tego, że z jednego miejsca można oglądać piękne wschody i zachody słońca.

23 lut 2016

Mielizny wokół Alappuzha, czyli "Wenecja Wschodu"

Wyjeżdżając z Koczinu czułam, że nadszedł czas na odpoczynek od bycia w drodze. Planowałam dojechać do Alappuli (in. Alappey, Alappuzha) zwiedzić mielizny, a potem pojechać na wybrzeże do Warkali, by tam odpocząć choć z 2 dni.

Stało się jednak inaczej. Po wyjściu z dworca zatrzymał się przy mnie na motorze około 50-letni mężczyzna i pokazał mi zdjęcia swojego guesthouse'u tuż przy samych mieliznach. Wyglądało to bardzo zachęcająco, choć cena nieco wyższa niż zakładana w budżecie (500 Rs, czyli 30 zł) - jednak to niewiele za taką chatkę, a teraz wiem jeszcze, że na czyste pokoje w Indiach w cenie poniżej 500 Rs nie ma raczej co liczyć (a kwotę 300-350 Rs płaciłam dotąd z racji pobytu w rejonach mało turystycznych :P). W każdym razie stwierdziłam, że spojrzeć nie zaszkodzi.
Wsiadłam na motor i wyjechaliśmy kilka ładnych kilometrów poza miasto... :)) Droga zamieniła się w dróżkę, a potem w ścieżki, aż w końcu przekraczając liczne kanały i strumyczki dojechaliśmy na miejsce. 
Idyllicznie :) Poczułam, że właśnie wypoczynku w takim miejscu potrzebuję.



20 lut 2016

Fort Koczin i tradycyjny taniec kathakali

Z Mettupallayam, gdzie dotarłam kolejką górską, czekała mnie dalsza podróż do Koczin.
Najpierw pociąg do Coimbatoare (drugą, mega zatłoczoną, klasą bez miejscówek :) i tam przesiadka po 23.00 w pociąg, który dojeżdżał do stacji Ernakulam tuż przed godziną 3 w nocy... Szukanie noclegu w mieście o tej porze odpadało (bezpieczniej było przeczekać do rana). Początkowo planowałam skorzystać z tzw. retiring room, czyli pomieszczenia na dworcu, które można wynająć na kilka godzin i tam się przekimać. Ale że ów dworzec takim nie dysponował, to pozostała mi... brudna podłoga w poczekalni dla kobiet :D

18 lut 2016

Ooty - górski kurort w Górach Niebieskich

Jak dotąd temperatury w ciągu dnia dochodziły do około 38 stopni, a w nocy nie schodziły poniżej 25 stopni. Słońca aż w nadmiarze :)
Postanowiłam zatem pojechać w Ghaty, czyli pasmo górskie w południowych Indiach, najwyższe na południe od Himalajów.

Droga z Majsur do Ooty, bodaj najbardziej popularnego kurortu górskiego, prowadzi przez park narodowy Bandipur i rezerwat przyrody Mudumala. Dość malownicza trasa. Na obszarach chronionych można było dojrzeć małpy oraz rogatą i nierogatą zwierzynę:


13 lut 2016

Majsur - miasto maharadżów

Majsur to miasto słynące z wyrobów z drewna sandałowego, z jedwabiu, produktów zapachowych oraz będące jednym z ulubionych miejsc wielbicieli jogi. Podobno bardzo rozwinęła się tu branża IT, ale jakoś w ogóle po mieście tego nie widać.

Obecna nazwa wzięła się od słowa Mahishur, którym określano miasto w X w., co ma oznaczać "miasto, w którym został zgładzony tytan pod postacią bawołu", co z kolei odnosi się do zwycięstwa bogini Durgi nad tym stworzeniem.

Od XV w. do uzyskania niepodległości przez Indie (z krótką przerwą) okolicami rządziła dynastia Wodejarów, która pozostawiła też po sobie wspaniały pałac z początku XX w.


11 lut 2016

Wielki Gomateśwara w Śravanabelagola

Przydługawa legenda opowiada o 2 braciach, królewskich synach, o imieniu Baratha i Bahubali. Pewnego dnia ojciec wezwał ich do siebie, gdyż postanowił oddać się medytacjom i podzielić królestwo między synów. Zachłanny Bahubali jednakże wyzwał brata do walki, którą - po kilku konkurencjach - wygrał. Z czasem, widząc porażkę brata oraz własną ślepotę, oddał mu całe królestwo, a sam udał się na wędrówkę, by podczas medytacji oczyścić swój umysł i ciało.
Baratha postanowił wystawić Bahubali olbrzymi pomnik, który w miarę upływu czasu zaczął zarastać, a pod nim zalęgły się węże. Ostatecznie mogli go zobaczyć tylko głęboko wierzący.

Tutaj dochodzi postać Kalala Devi, która słyszała ową historię od swej matki i zapragnęła zobaczyć ową statuę. Wyruszyła więc na pielgrzymkę z synem, po drodze zatrzymując się w Śravanabelagola. Syn ujrzał w swych snach proroctwo i rankiem ze wzgórza Ćandragiri wystrzelił strzałę z łuku, która trafiła na wzgórze Indragiri, ukazując na moment wizerunek posągu Bahubali. Wówczas jego matka postanowiła ufundować wyrzeźbienie ogromnego pomnika...


9 lut 2016

Sringeri - Belur - Halebid, czyli szlakiem architektury Hojsalów

SRINGERI

Wioska jest dość niepozorna, położona poza szlakami turystycznymi, jednak na jej terenie znajduje się stara świątynia Sharada Peeta, która została założona przez hinduskiego teologa Adi Sharkaya. Legenda mówi, że mistyk ten podczas swej wędrówki doszedł nad rzekę Tunga, gdzie ujrzał kobrę unoszącą kołnierz, by osłonić żabę przed żarem słońca. Był on na tyle zaskoczony, że naturalni wrogowie potrafią żyć tu w przyjaźni i ponad wszelkie instynkty, iż postanowił w tym miejscu pozostać i dalej nauczać.


6 lut 2016

Udupi - mistyczny ośrodek wisznuizmu

- Kryszna cię pobłogosławił!...
Około 50-letni bramin - kapłan z klasztoru Kryszny w Udupi maznął na moim czole kreskę poświęconą glinką.
- Kryszna cię pobłogosławił! Kryszna mnie pobłogosławił! Odtąd jesteśmy przyjaciółmi!
Jest rozradowany i wyraźnie podekscytowany. Jakoś nie budzi mojego zaufania - choć to przecież kapłan - i raczej staram się trzymać go na dystans. Jak się później okazało, całkiem słusznie...

***

Udupi (in. Udipi) to jeden z ważniejszych ośrodków wisznuizmu na terenie południowych Indii. Znajduje się tutaj cały kompleks świątynny, w skład którego wchodzi główna świątynia Kryszny (Kryszna to jedna z reinkarnacji Wisznu) otoczona ośmioma klasztorami. Co 2 lata administrację nad główną świątynią przejmuje inny klasztor.



3 lut 2016

Święte plaże w Gokarnie

Według legendy Rudra (jedno z wcieleń boga Sziwy) po odbyciu pokuty odrodziła się w Gokarnie poprzez ucho krowy, stąd też ciągną tu kolorowe tłumy pielgrzymów. Jednym z rytuałów przed udaniem się do świątyni jest święte zanurzenie się w wodzie, co sprawia, że same plaże też nabierają atrybutu świętości.


1 lut 2016

Czas na Indie!

- Excuse me!! Przepraszam bardzo! Ja tu wysiadam! Halo, przepraszam! Proszę mnie przepuścić! Proszę...! Wypuśćcie mnie! Błagam!!

Tłum kobiet napiera na mnie w przejściu kolejki i wciąga mnie coraz bardziej w jej głąb. Krzyczą na mnie jedna przez drugą, część po angielsku, część po innemu - w końcu w Indiach jest ponoć około 1600 języków i dialektów, a Mumbai to największe skupisko wielonarodowościowe.
Dziewczyna, która siedziała wcześniej obok mnie, powiedziała, że mam wyjść z kolejki lewą stroną, więc też na lewo zaczęłam się przeciskać już 3 stacje wcześniej (za późno się zorientowałam, że trzeba było od razu stać przy wejściu, mimo że na pierwszej stacji było pustawo; z każdym kolejnym postojem tłumy kobiet gęstniały, a ja z coraz większym zwątpieniem widziałam swoje opuszczenie tego przybytku - jak widać: słusznie). 
Mój pociąg do Gokarny ma odjechać za 20 minut - muszę wysiąść na tej stacji, żeby na niego zdążyć! Naiwnie wydawało mi się, że opuszczenie guesthousu i skierowanie się w stronę dworca na 2 godziny przed odjazdem spokojnie wystarczy...