3 lut 2016

Święte plaże w Gokarnie

Według legendy Rudra (jedno z wcieleń boga Sziwy) po odbyciu pokuty odrodziła się w Gokarnie poprzez ucho krowy, stąd też ciągną tu kolorowe tłumy pielgrzymów. Jednym z rytuałów przed udaniem się do świątyni jest święte zanurzenie się w wodzie, co sprawia, że same plaże też nabierają atrybutu świętości.





Następnie pielgrzymi udają się do świątyni Śri Mahaganpati, by przebłagać boga Ganeszę (z głową słonia) (turyści nie mają tutaj wstępu). Kolejnym miejscem, do którego się udają, jest Śri Mahabaleśwara, która zawiera jedną z najważniejszych indyjskich linga (fallus, symbol Sziwy). Po lingach widzianych w Wietnamie, ta jakiegoś specjalnego wrażenia na mnie nie zrobiła. A tu jej wersja wystawiona na zewnątrz świątyni:


Święte krowy są jeszcze bardziej święte niż przypuszczałam. Swój specjalny boks mają w głównej świątyni, a i też obwożone są na odświętnym wozie podczas procesji przez miasto (jakoś powątpiewam w zadowolenie tej krowy z czci, jaką się jej okazuje...):



Poza tym krowy mają święte prawo, by stać, leżeć i chodzić gdziekolwiek im się podoba. Widoczne są więc zarówno na ulicach, jak i na plażach, w śmietnikach przyhostelowych... Nawet w kafejce internetowej, gdzie siedziałam przy drzwiach, nagle jedna przewędrowała mi przed nosem i potruptała przez pokoje na tyły domu.

Pod knajpką przy plaży:



Jeśli krowa może mieć minę, to ta mina oznacza: "Na tej ścieżce nie ma miejsca dla nas dwóch - albo Ty albo ja!"


Ale krowy żyją też w symbiozie z innymi zwierzętami, jak widać poniżej :P


Prócz plaży przy samym mieście, w okolicy jest jeszcze kilka takowych, które głównie obsiadane są przez opalających się obcokrajowców (i lokalsów obwoźnie sprzedających biżuterię i owowce). Wikitravel proponuje trekking przez 5 plaży, co przewidziane jest na ok. 6-7 godzin... Jakoś ten rodzaj trekkingu mnie nie pociąga :P
Już wolałam zanurzyć się w tej czystej, cudownie chłodnej (ale nie zimnej!) wodzie :)




Przy plażach można się też zakwaterować, ale rodzi to pewien problem z bagażami, zwłaszcza jeśli są nimi walizki na kółkach...



Nad świątynią Ramy jest mała świątynka, w której zastałam starego mnicha. Ciemna, spalona słońcem skóra, śmiejące się, otoczone zmarszczkami oczy, pomarańczowy turban i pomarańczowa przepaska na biodrach, pomarszczony nagi tors. Jakże on malowniczo na tle tej świątyni wyglądał! Głupio było mi zrobić mu zdjęcie, a gdy odchodziłam, to mi pomachał i szeroko się uśmiechnął. Wróciłam tu kolejnego dnia (jest to jedna z dwóch dróg prowadzących na plażę Kudlee) i ucięłam sobie z nim pogawędkę. Rozmowa była ciekawa, a dotyczyła życia na ziemi.
Po co stres? Po co napięcie? Po co praca, której nie lubimy, która wywołuje w nas złe odczucia? Po co to, skoro można być bez tego szczęśliwym? Żyć prosto, bez bogactw, bez posiadania. Modlić się do bogów czy do natury po prostu. W życiu przecież chodzi o to, by być szczęśliwym, co nie? 



Apropos dobrego życia - w Gokarnie mają sporo wyśmienitego jedzenia.
Manchurian z grzybami (grzyby w panierce zapiekane z sosem i przyprawami):


Aloo panir masala i ćapati (danie z ziemniakami i serem oraz rodzaj placka):


Wegetariańskie thali, czyli kilka rzeczy po trochu - na pikatnie i łagodnie (z jogurtem naturalnym, który doskonale uśmierzał ostre smaki):


Gokarna przez turystów zagranicznych została odkryta dość późno, tj. w latach '90-tych XX w. Pierwszymi przybyszami byli  hippisi, którzy uciekli ze skomercjalizowanej Goa. Od tego czasu to właśnie najwięcej hipisów tu przebywa - i to w różnym wieku, bo babcie-hipiski też dość licznie się tu pokazują.
Stąd też Gokarna jest obecnie znana jako miejsce, gdzie można ćwiczyć jogę czy wybrać się na warsztaty medytacji itp. Sama również skusiłam się na 2-godzinne warsztaty: medytacja w tańcu. Projekt nazywa się "5 rhythms", można też znaleźć ich w internecie. 
Na miejsce - według informacji na plakacie - trzeba było stawić się punktualnie i być trzeźwym. Szczerze? - jak się całość zaczęła, to stwierdziłam, że jednak należałoby wychylić kilka głębszych czy też wypalić coś mocniejszego, by wziąc w tym pełny udział :P
To była zdecydowanie najbardziej zwariowana dyskoteka, w jakiej mogłam uczestniczyć. Każdy robił, co chciał - tańczył, biegał, skakał, wydawał dziwne odgłosy... Generalnie chodzi o ekspresję siebie w ruchu ciała. Tańczyć uwielbiam, to co tu się wyrabiało też mi nieobce jest, ale jakoś nie czułam się wybitnie komfortowo, gdzy przyszło robić to publicznie przed obcymi ludźmi. Nic nowego zatem mnie nie nauczyli :P


Potem można było uzupełnić utracone kalorie w knajpce, zajadąc gadbad, lokalny deser złożony z lodów oraz świeżych i suszonych owoców :)


Wieczorem usiadłam w knajpce przy plaży i przy zachodzącym słońcu obserwowałam pracujących rybaków...





Garść informacji praktyczno-podróżniczych:

- pociąg z Mumbaju zajechał tuż przed 4 rano (opóźniony jedynie jakieś 40 min, choć miałam nadzieję na większe opóźnienie). Żeby nie pchać się o tej porze do centrum, to przekimałam na ławce w hali dworcowej - linką przewiązałam oba plecaki, o większy się oparłam, a mniejszy trzymałam przy kolanie. Było na tyle wygodnie, że nawet nie zorientowałam się, gdy zrobiło się jasno i wszyscy czekający opuścili halę :P (Drogie Siostry-Matki! Propozycja wycieczki Waszych pociech z Najlpeszą Ciocią na Świecie nadal aktualna! :D)

- z dworca do centrum Gokarny jest ok. 10 km. Można dojechać tam rikszą (tuk-tukiem), co kosztuje 150-200 rupii. Ale można też dojść ok. 1 km do głównej drogi i tam łapać autobus za 15 rupii. Po co przepłacać, skoro niewiele większym wysiłkiem można dotrzeć w to samo miejsce? ;)

- zakwaterować można się w samym mieście lub na plażach Kudlee czy Om. Najtańsze zakwaterowanie kosztuje podobnie, tj. 300 rupii (przy dłuższym pobycie na plaży można się targować). Jakość noclegów jest baaardzo różna. Na plaży Kudlee oglądałam pokój 1-osobowy, który był małą celą z materacem na katafalku...

- dobrego jedzenia w bród!

7 komentarzy:

  1. po ulicach i gdzie tam jeszcze święte chodzą krowy. A co z bykami? Też tak sobie chodzą między ludźmi, spacyfikowane słońcem i bez byczej agresji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie byków jakoś nie widać, czego zresztą wcale nie żałuję :P

      Usuń
  2. Tej, ale to przecież JA jestem Najlepszą Ciocią na Świecie, co zostało ustalone już w grudniu :p
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, dobra... Ale to ze mną dzieciaki będą miały najfajniejsze wakacje :D To też już ustaliliśmy w grudniu :P

      Usuń
    2. Ale, że już niebawem to Ja będę lepiej zarabiać od Ciebie, to też ustaliliśmy już w grudniu :p

      Usuń
    3. Taa...? I też będziesz mogła pozwolić sobie na kilka miesięcy wakacji? :P

      Usuń
  3. Ciocia RyHa chyba sobie nie wyobrażasz, że pozwolę zabrać Ci moją "Dzidzię" dalej niż do ogrodu?

    OdpowiedzUsuń