28 lut 2014

Ceremonia Ayahuasca

Ayahuasca to znany mieszkańcom Amazonki napój, który wykorzystują szamani podczas swoich transów. Uzyskuje się go z liści i pędów dwóch roślin pnących. Aya w języku keczua oznacza zmarły lub gorzki, a huasca to odurzający napój - ayahuasca jest więc napojem umarłych.

Przygotowuje się go przez kilka godzin w ogromnych garach. Roślina gotowana jest tak długo, aż woda niemal wyparuje, a na spodzie pozostanie stężona zawiesina. W takim stężeniu jest ona niebezpieczna dla zdrowia, jej przedawkowanie prowadzi do śmierci, a na użytek ceremonii rozcieńcza się ją wodą.

23 lut 2014

Na peruwianskim koncu swiata...


Iquitos - miasto dla zuchwalych!, jak twierdzi Cejrowski. 
Dlaczego dla zuchwalych? Przede wszystkim trzeba by tu spojrzec na mape. Nie ma bardziej schowanego miasta w dzungli peruwianskiej niz Iquitos, dotrzec tu mozna wylacznie droga powietrzna lub wodna, przy czym najblizsze wieksze miejscowosci to Pucallpa oddalona o 800 km oraz Manaus (Brazylia), do ktorego jest jedynie 1700 km...

Tak mial zaczynac sie wpis o podrozy do Iquitos, ale zamiast pisac posta, cale popoludnie jezdzilam pomiedzy knajpami, a potem imprezami w miescie (przypominajac sobie kroki do samby, salsy, marengua   i rumby) wraz z wlascicielem agencji turystycznej (oraz jego przyjacielem), u ktorego wykupilam wyprawe do dzungli. 

Ale ze internet i tak tu kiepski, to moze i lepiej... :)

A coz w tej dzungli? W ciagu 4 dni bede lowic piranie, poszukiwac kajmanow i tarantuli podczas nocnej wyprawy, polowac na malpy, uczyc sie o leczniczych i trujacych roslinach, plywac indianskimi kanu, wypatrywac anakondy, plywac z delfinami, spedzac noc pod prowizorycznie skleconym szalasem oraz szkolic w survivalu (czyli np. zajadac robaki...).

Przygoda! Przygoda! :D

18 lut 2014

W stronę północnego Peru

Autobus z Cusco do Limy - 23 godziny.

W Limie zakwaterowałam się u brata (Peruwiańczyka) chłopaka koleżanki (Polki) dziewczyny z epilepsją, którą miałam na wycieczce... :) Część osób zna historię z Pauliną - cała ta wycieczka zresztą została nazwana "Zemstą hrabiego Draculi", bo 80% uczestników  zostało zdrowotnie poszkodowanych (nie wyłączając pilotki i kierowców...). W każdym razie można uznać, że w jakiś zawikłany sposób zakumplowałyśmy się z Pauliną w wyniku jej ataków. A gdy powiedziałam, że wybieram się do Peru, to zapytała, czy potrzebuję tu pomocy, bo jej koleżanki chłopak ma tu rodzinę.

17 lut 2014

Machu Picchu z adrenaliną

(Podtytuł: Igraszki z wodą pod postacią wszelaką)

[7-11.02.2014]

Życie już nigdy nie będzie takie samo... Do Polski bowiem wrócę z bardzo brzydkim uzależnieniem. Adrenalina. Im więcej próbujesz, tym więcej jej pragniesz... :)

Zdecydowanie powinnam się przekwalifikować i zacząć pracę ze sportami ekstremalnymi...


Część I: zjazd downhill

No, Droga Śmierci to to nie była, ale... :)

15 lut 2014

Ruin wokół Cusco ciąg dalszy

[05.02.2014]

Tipon - tym razem na własną rękę, transportem publicznym. Tego dnia planowałam zobaczyć jeszcze ruiny w Pikillacta, które są oddalone jedynie o kilkanaście kilometrów od Tipon, ale jakoś zapomniałam, że Inkowie wznosili swoje budowle na sporych wysokościach, w związku z czym trzeba tu było jeszcze nieźle drałować pod górę i nie wyrobiłam się czasowo.

Do ruin wiodła droga asfaltowa - ale ja przecież asfaltówką chodzić nie będę :P Mozolnie więc wdrapywałam się na górę aż do momentu, gdy zorientowałam się, że to nie jest właściwa góra... No, ale przecież nie będę wracać tą samą drogą, jakoś musi dać się tu zejść...
I tym sposobem przelazłam przez jakieś zepsute ogrodzenie i znalazłam się w... zoo :P Bez biletu tylnym wejściem! Miałam lekkiego stracha, że ktoś mnie tu zaraz zatrzyma, wezwie policję i oskarży o wtargnięcie... Chyba żadnego pracownika nie spotkałam po drodze do wyjścia/wejścia, tylko bileter coś mi się podejrzanie przyglądał :P

12 lut 2014

Święta Dolina Inków

Wbrew plotkom, jakobym miała z trekkingu na Machu Picchu już nie wrócić - jestem! Choć niewiele brakowało, a miałabym przynajmniej jeden dzień obsuwy z noclegiem na komisariacie policji (co nie oznacza, że w areszcie :P). Druga opcja zakładała powrót do Cusco helikopterem opłaconym przez chilijską ambasadę i wystąpienie w telewizji (również jako telewizyjny posłaniec). Ale ostatecznie wyszło jeszcze inaczej... Ale wszystko w swoim czasie :)
(Wiem, że to brzmi jak bajka, ale tutaj to przygoda znalazła mnie... I to wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewałam :)


7 lut 2014

Wyprawa na Machu Picchu

Ostatnie 3 dni spędziłam zwiedzając ruiny inkaskie i prekolumbijskie wokół Cusco. Wpisy w zasadzie są gotowe, ale walczę ze zdjęciami... Ten tablet sobie z nimi nie radzi, więc korzystam z hostelowego komputera, do którego trzeba sporo cierpliwości. Pojawią się zatem po moim powrocie z Machu Picchu.

A więc! Machu Picchu :)
Wariantów dostania się na Machu Picchu jest naprawdę sporo... Najpopularniejsza, najprostsza, najszybsza i najdroższa opcja to jeden dzień, pociągiem w dwie strony, jakieś 250 dolarów... Auć. Droga ponoć piękna i dech zapierająca. Ale gdzie tu przygoda?

Camino del Inka, dawny szlak inkaski, jest kolejną popularną możliwością znalezienia się na Machu Picchu, ale w lutym jest zamknięty.

5 lut 2014

W pępku świata

Cusco (3430 m n.p.m.) - miasto, które Inkowie uważali za pępek świata, co potwierdza również jego nazwa: "Qosqo" oznacza "centrum". Swego czasu było ponoć potężniejsze i bogatsze niż dawny Rzym. Kształt samego miasta przypominał pumę, motyw, który pojawia się na całym terenie dawnego imperium inkaskiego (m.in. Isla del Sol, Świątynia Słońca ma też ten zarys; Titicaca oznacza z kolei "puma z kamienia"). 

3 lut 2014

U podnozy Machu Picchu

Cusco powitalo mnie depresyjnym deszczem... Prognoza pogody zapowiada sie dosc jednostajnie: "lluvia debil, temp. 7". "Lluvia" to deszcz, nie wiem, co oznacza "debil", ale moge sie domyslac... A 7 stopni to przeciez w sam raz na moje sandalki :D

W 2 kolejnych miastach doprowadzilam sprzedawcow butow do czarnej rozpaczy :P W Polsce mialam spory problem z moja stopa (dluga i waska), a co dopiero tutaj... Ale sprzedawcy wybaczaja mi to, ze zasypuja sklep przynajmniej kilkunastoma parami butow, z ktorych zadna na mnie nie pasuje, gdy mowie, ze moje buty zostaly ukradzione, wskazujac tym samym na to, co dzieje sie za oknem/drzwiami/na zewnatrz/obok stoiska.

1 lut 2014

Ale podroz trwa dalej...

Uff... Utrata 14 GB zdjec nadal boli i zapewne nie przestanie. Ale pomalu wychodze z otepienia, zaczynam sensownie myslec i jako tako - dzialac. Niewykluczone, ze czekaja mnie spore zakupy, co tez niestety oznacza, ze pewne niesmiale pomysly, ktore od jakiegos czasu bladzily po mej glowie, zapewne do skutku nie dojda... 
Chociaz... :P