3 mar 2016

Trichy - Tandźawur

TIRUCHIRAPPALLI (TRICHY)

Do Trichy zapewne w ogóle bym nie zajrzała, gdyby nie to, że moja siostra z obecnym mężem spędzili tu pół roku. Mając już pomału dość świątyń (nawet najświętszych) potrzebowałam jakiejś odmiany. Ale że ciekawa byłam, gdzie żyli, to zajrzałam tu na kilka godzin.

Do miasta ściągają rzesze pielgrzymów, by paść do stóp Wisznu w świątyni Ranganathaswamiego w Śrirangam (na północ od centrum). Kompleks znajduje się na wyspie, zajmuje ok. 60 ha, a wokół głównego sanktuarium jest aż 7 dziedzińców oddzielonych od siebie murami (ponoć budowane były od V do XVII w.). Mit opowiada o tym, że Wisznu, pragnąc odpocząć wśród wód pierwotnego oceanu, spoczął na wężu Adiśesza, który specjalnie dla niego zwinął się w kłębek, tworząc tym samym wyspę.






O samej świątyni można wiele pisać, ale oszczędzę tych opisów czytelnikom :P

Zaczepiło mnie tu kilkoro lokalnych przewodników, twierdząc, że samemu to tu niewiele można zobaczyć i zrozumieć... Grzecznie dziękując, usiadłam gdzieś z boku, by poczytać o tym, co i jak, ale przysiadł się kolejny przewodnik. Mimo mojego braku zainteresowania i ignorowania gościa, ten uparł się, przyniósł mi nawet mapę kompleksu i wykaz festiwali, jakie się w najbliższym czasie będą odbywać w Tamilnadu.
Był nawet sympatyczny, a gdy powiedziałam, że też pracuję jako przewodnik, to zaproponował szybkie i skrócone oprowadzanie za darmo - w zamian za ewentualne grupy i współpracę na przyszłość. Mimo że też dziękowałam i korzystać nie miałam zamiaru, to i tak się facet uparł :)) I rzeczywiście zrobił mi szybkie oprowadzanie.

Mr P. - jak kazał siebie nazywać - parę razy nawet zabrał z mojej ręki aparat i sam pstrykał fotki :))






Dopytałam go o poświęcanie włosów, bo również i wcześniej widziałam zarówno łysych mężczyzn, jak i kobiety i dzieci. Przewodnik wyznał, że ścinają oni włosy w świątyniach, poświęcając je bóstwom, a piękne włosy kobiet (Hinduski mają niesamowite długie, ciemne włosy) świątynie sprzedają na peruki (!) i eksport (!!).




Gdzieś później nawet widziałam białe turystki z ogolonymi głowami...

W czasie swoich podróży stałam się w ogóle bardzo nieufna wobec innych, zwłaszcza mężczyzn. W przypadku Mr P. okazało się, że niepotrzebnie trzymałam go aż tak na dystans, bo rzeczywiście nic za oprowadzanie nie zażądał. Obiecałam mu w zamian, że wrzucę jego dane na swojego bloga, może akurat ktoś z polskich turystów skorzysta:

R. Parthasarathy, tel. (+91 8015148615)

Ze swojej strony - jeśli ktoś szuka przewodnika i to nie tylko na Trichy - to naprawdę mogę go polecić (podobno też jego nazwisko i kontakt są w przewodniku francuskim).

Tego samego dnia w świątyni i wokół niej odbywała się też jakaś świątynna uroczystość. Nawet stwierdziłam, że zostanę - wbrew temu, co najpierw zakładałam, ale ostatecznie nie znalazłam sensownego zakwaterowania...

W Trichy wdrapałam się także na Skalny Fort, znajdujący się na 80-metrowej skale, skąd rozciągają się dalekie widoki:






Zaskoczyło mnie to, że tutaj po raz pierwszy nie chciano robić sobie zdjęć ze mną, ale proszono mnie, bym sama komuś zdjęcie zrobiła :) Była to ciekawa i miła odmiana, zwłaszcza, gdy pewna rodzinka koniecznie chciała taką fotkę, a potem babcie, matki i ciotki kolejno prosiły, by przybliżyć ich twarze na ekraniku po zrobieniu zdjęcia, by mogły się sobie przyjrzeć :))


Również w Forcie pewna dziewczyna poprosiła o zdjęcie i serdecznie za nie podziękowała :)



TANDŹAWUR

Tańdźawur to dość popularne miejsce odwiedzin zagranicznych turystów, gdyż znajduje się tu kolejna ważna - a jakże - świątynia Bryhadiśwary (X-XI w.), uważana za najwspanialszy przykład budowli z czasów dynastii Ćolów.








Liczne linga wskazują na poświęcenie kompleksu Sziwie:



Tutaj także pojawiły się dzieciaki, które chciały, by zrobić im zdjęcie:



I rzesze uczennic, chodzących grupkami, które już koniecznie chciały fotę ze mną:


Na prośby o zdjęcia ze mną w 80% odmawiam... Jeszcze zależy, kto prosi, ale facetom niemal zawsze odmawiam, bo już kilka razy się zdarzyło, że po wyrażonej zgodzie chcieli mnie po prostu objąć i taką fotę strzelić! :)) Biała, samotna, to pewnie i całkowicie "wyzwolona"...
Zazwyczaj więc grzecznie przepraszam, mówię nie, a jak mi się chce, to jeszcze się tłumaczę, że np. mąż mój byłby z tego niezadowolny :P
Często zdarza się niestety też, że ktoś strzela sobie selfie ze mną w tle - bez mojej wiedzy, o zgodzie nie wspominając. Jak się tylko zorientuję, to się odwracam, ale podejrzewam, że mój wizerunek jednak na licznych telefonach widnieje...

Wracając do Tandźawuru - znajduje się tu także Pałac Królewski. I jest to najgorzej "zachowane" miejsce udostępnione do zwiedzania turystom jakie kiedykolwiek w życiu widziałam. Na dziedzińcu znajduje się istny plac budowy:


Łączony bilet (dla białych 250 Rs, lokalni jakieś 30 Rs) pozwala wejść do kilku miejsc, choć nie do końca wiadomo do jakich :))
Biletowany jest wstęp na wieżę - najpierw kasują ci bilet, a potem okazuje się, że na wieżę nie można wejść :))


Dość ciekawie prezentuje się jedynie Durbar Hall, który - choć podniszczony - to jednak daje pewne pojęcie o wspaniałych dekoracjach, jakie tu niegdyś istniały.


(Nie wykupiłam dodatkowej opłaty za robienie tutaj zdjęć, więc sama ich nie strzelałam. Skorzystałam z okazji, że ktoś chciał selfie i podałam tylko swój aparat :P)

Jest też Galeria Sztuki - szumna nazwa prowadzi do kilku pomieszczeń z kolekcją brązów z epoki Ćolów.

Ale największy szok wywołała we mnie Biblioteka Saraswati Mahal, która podobno ściąga naukowców z całego świata, gdyż zawiera olbrzymi zbiór starych indyjskich rękopisów. Wystawiona jest jedynie niewielka jego część, ale sala wystawowa to tragedia... Przede wszystkim prowadzi do niej taki korytarz:


Za pierwszym razem się cofnęłam, bo byłam przekonana, że to jakieś zaplecze robocze czy coś w tym stylu. A to jednak droga do drogocennej biblioteki... Samo jej pomieszczenie to odrapany pokój, gdzie jest więcej dziur w wykładzinie, niż jej samej. TRAGEDIA. Na ścianie wisi coś w rodzaju certyfikatu czy dyplomu wystawionego przez premier Indirę Gandhi w latach '60-tych, gdzie napisała ona, że zbiory są prześwietne i na pewno znajdą się środki, by odpowiednio o nie zadbać...

Jest parę odnowionych miejsc:



Ale gdzieś natrafiłam też na taki śmietnik:


Tandźawur zrobił na mnie znacznie mniejsze wrażenie niż przypuszczałam...                                                                             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz