Słynny
Tadź Mahal (Taj Mahal) – legenda o olbrzymiej miłości trwalszej niż śmierć, dostojna biel
marmuru, wyniosłość, doskonałość… a obok brud, nędza, tandetne pamiątki,
otwarte kanały ściekowe i smog pożerający miasto. Kontrasty indyjskie są tu
szczególnie widoczne, a gdy doda się do tego namolnych naciągaczy, rikszarzy i
sprzedawców, szalone tłumy turystów oraz absurdalne koszty wstępów dla obcokrajowców do obiektów – nie ma się ochoty pozostać w Agrze nazbyt długo… W każdym
razie ja nie czułam ochoty pozostania tu dłużej niż było to potrzebne. Wolę
jednak nieturystyczne szlaki ;)
***
Agra
stanowiła stolicę Indii za czasów Mogołów (XVI-XVII w.) – z tego okresu
pochodzą też główne zabytki miasta, jak Tadź Mahal oraz Czerwony Fort. Dzieje
tego miejsca były dość burzliwe, na co składały się powstania Hindusów, walki
muzułmanów oraz zajęcie przez Brytyjczyków. Obecnie jest to dobrze prosperujące
miasto, utrzymujące się dzięki przemysłowi, rozwojowi handlu i – oczywiście –
turystyce.
Tadź
Mahal (zamknięty w piątki) to oczywiście czołowy punkt wycieczek. Otwarty
jest od wschodu do zachodu słońca, czyli mniej więcej od godz. 6.00. Bilety o tej
godzinie można zakupić jedynie w kasie, oddalonej od budowli o około
1500 m (!!!) :)) Kasa przy południowej bramie jest czynna dopiero od godz. 8.00.
Cena biletów dla obcokrajowców przebiła wszelkie absurdy:
750
rupii (45 zł) za zagraniczniaka – lokalsi płacą jedynie 20 rupii (1,20 zł)…. Te dane są już jednak nieaktualne, bo znajomi,
którzy trafili tu w kwietniu, poinformowali mnie, że od 01.04.2016 wzrosły
dwukrotnie wszystkie ceny zabytków w Indiach, a w Tadź Mahal podwyższyli cenę
„jedynie do 1000 rupii”. Niewiarygodne złodziejstwo.
Do kasy
biletowej, całe szczęście, jeżdżą elektryczne busiki, więc nie trzeba drałować
pieszo lub korzystać z ofert riksiarzy, którzy zakrzykują cenę 100-200 Rs za
ten przejazd…
Jest
szereg obwarowań, dotyczących tego, co można, a w zasadzie czego nie można, ze
sobą wnosić do środka. Plecaki, książki, jedzenie, ostre przedmioty,
zapalniczki, telefony komórkowe i cała masa innych rzeczy, o których już nie pamiętam, muszą
pozostać na zewnątrz. Dobrze, że można zabrać przynajmniej aparat
fotograficzny…
W
środku znalazłam się ostatecznie jeszcze przed godziną 7, ale tłumy były już
spore. Każdy
robił sobie zdjęcia w najróżniejszych możliwych konfiguracjach :P
Słynna
budowla, uznana za jeden z nowych cudów świata, wznosi się nad brzegiem rzeki
Jamuny (ponoć jeden z ładniejszych na nią widoków rozpościera się z drugiego
brzegu). Jest to najsłynniejszy w Indiach pomnik wystawiony ku czci wiecznej
miłości: Tadź Mahal powstał na zlecenie Szahdźahana jako grobowiec dla jego
ukochanej żony (jednej z wielu, rzecz jasna), Ardźumand Banu Begam, nazywanej
Mumtaz Mahal (perła pałacu). Szah tak ją kochał, że spłodził jej 14-ścioro
dzieci (zmarła podczas narodzin ostatniego z nich)...
Pałac
powstał w XVII w., jego budowa trwała ponad 30 lat, a zaangażowano tu około 20 tys. robotników z całej Azji. Marmur sprowadzono z Radźasthanu, a
szlachetne i półszlachetne kamienie (m.in. szmaragdy, kryształy, turkusy,
onyksy, korale, masę perłową) z Afganistanu, Rosji, Chin, Persji i z dna Oceanu
Indyjskiego.
Gdy
władzę przejął syn Szaha, Aurangzeb, uwięził ojca w Czerwonym Forcie, skąd ten
przez resztę swojego życia tęsknie spoglądał na Tadź Mahal. Po śmierci
pochowano go obok grobowca Mumtaz.
Co
więcej – badania historyczne potwierdzają, że prócz romantycznej aury, jaka
wznosi się nad postacią władcy, Tadź Mahal wskazuje także na jego olbrzymią
próżność i megalomanię, co zdradzają wersety koraniczne wplecione w dekoracje. Całość
założenia miała być kopią raju, o czym świadczy choćby werset widniejący na panelu nad główną bramą: „Wejdź do mojego ogrodu”. Usytuowanie
mauzoleum wbrew tradycji muzułmańskiej (czyli na końcu kompleksu, a nie w jego
środku) również miałoby stanowić replikę boskiego tronu.
Cały
kompleks jest olbrzymi, a jego najważniejsze miejsce, czyli grobowiec, leży na
samym końcu ćarbagha („czterech ogrodów”), czyli ogrodu podzielonego na cztery
części, oddzielone kanałami, symbolizującymi rajskie rzeki z Koranu, płynące
wodą, mlekiem, winem i miodem.
Mauzoleum
postawione jest na marmurowym podeście, a na jego rogach ustawiono strzeliste minarety.
Przed
wejściem do środka należy zdjąć obuwie (lub osłonić je takimi „szpitalnymi”
osłonkami, które obcokrajowcy – obok małej butelki z wodą – otrzymują w cenie
biletu). Grobowiec, zbudowany na planie kwadratu, zwieńczony jest potężną,
55-metrową kopułą z 17-metrową iglicą. Bogactwo wykonania jest z każdym krokiem
coraz bardziej widoczne – misterne płaskorzeźby, drogocenne kamienie, kwietne wzory:
Wewnątrz
znajduje się platforma z bogato zdobionymi marmurowymi trumnami Mumtaz oraz
Szahdźahana (zgodnie z tradycją muzułmańską cenotafy to kopie właściwych
trumien, znajdujących się w krypcie poniżej). Marmur jest półprzejrzyjsty, co
łatwo można zauważyć, kierując na nie światło tam, gdzie są np. łupki
szlachetnych kamieni – to też jednak pomału się zmienia z powodu ogromnego
zanieczyszczenia powietrza w Agrze (mimo ustalenia strefy ochronnej wokół
miasta, gdzie nie wolno budować nowych fabryk) oraz prac renowacyjnych (i
chemikaliów w trakcie nich użytych).
Dwa
budynki z czerwonego piaskowca, znajdujące się po obu stronach grobowca, to
meczet oraz kwatera gościnna.
Po
odwiedzeniu Taj Mahal zaczęłam się zastanawiać czy ja już czasem nie jestem
trochę podróżniczo wypaczona... Nie czułam tutaj jakiejś specjalnej ekscytacji,
choć przecież to ten Taj Mahal - jeden z najbardziej rozpoznawalnych cudów
świata! Owszem, miejsce na pewno warte jest zobaczenia, jest też na swój sposób
piękne i ciekawe. Ale jakoś tak... Dochodzę do wniosku, że już chyba mało co
jest w stanie mnie zaskoczyć czy wywołać jakąś wielką ekscytację. Może jednak
za długie te wakacje sobie robię... :P
Drugim
zabytkiem Agry, również wpisanym na Listę UNESCO, jest Czerwony Fort, cytadela w
kształcie półksiężyca, także położona nad brzegiem Jamuny. Fort wzniesiony w
XVI w. przez Akbara Wielkiego na pozostałościach dawnych fortyfikacji, stanowił
główną twierdzę i siedzibę władców z dynastii Wielkich Mogołów. Mury bastionu
ciągną się na 2,5 km i sięgają 20 m – wzdłuż nich znajdują się liczne bramy,
lecz tylko jedna, Amar Singh Pol, jest otwarta dla zwiedzających. Część
budynków wewnątrz zespołu fortowego jest zamknięta dla turystów, ale pozostałe
budowle i tak są wystarczające, by mieć pewne wyobrażenie o skali całego
przedsięwzięcia.
Wewnątrz
zwiedzać można takie obiekty, jak m.in. Diwan-e Am, Sala Publicznych Audiencji, Dźahangir
Mahal, czyli harem, łączący architektonicznie elementy hinduskie, mogolskie i
muzułmańskie…
…
wanna, w której kąpieli w wodzie różanej miał zażywać władca – i którą ponoć
zabierał w swoje podróże, co jest mało prawdopodobne ze względu na jej ciężar
oraz wymiary…
…Królewskie
Pawilony z porośniętym trawą dziedzińcem, gdzie niegdyś znajdowały się liczne
fontanny i zbiorniki wodne z rybami, gdzie władca i dworzanie oddawali się
wędkowaniu…
…Meczet
Klejnotu wzniesiony dla kobiet z zenany (haremu), z ozdobnym balkonikiem, skąd
można było obserwować biżuterię i jedwabie wystawione przez kupców na
dziedzińcu poniżej…
…Diwan-e
Khas, gdzie król podejmował królów, dygnitarzy i ambasadorów…
… poza
tym są też inne dziedzińce, Prywatny Pałac z salonem lub sypialnią, Złote
Pawilony czy Szklany Pałac.
W
pobliżu Czerwonego Fortu wśród labiryntu uliczek znajduje się też olbrzymi bazar
oraz Meczet Piątkowy (XVII w.):
W samej
Agrze zwiedzić można jeszcze mauzoleum Itimad-ud-Daula (pierwsza marmurowa
budowla wzniesiona w Agrze za panowania Mogołów), mauzoleum Ćini ja Rauza
(perskiego poety Afzala Khana) i ogrody Rambagh. (Ja te atrakcje sobie już
darowałam.)
Kolejne
(ominięte przeze mnie) Mauzoleum to grobowiec Akbara w Sikandrze.
Odwiedziłam
natomiast zespół królewski Fatehpur Sikri, położony ok. 40 km od Agry (UNESCO),
który – swoją drogą – już w ogóle nie zrobił na mnie jakiegoś szczególnego
wrażenia. Ciekawe było natomiast przejście do kompleksu z dworca autobusowego –
przez tunel utworzony ze śmieci…
Fatehpur
Sikri to dawna stolica Mogołów za czasów Akbara Wielkiego (XVI w.). Nie do
końca wiadomo, dlaczego miasto zostało porzucone – przypuszcza się, że
wyludnienie miało miejsce z powodu licznych kampanii wojskowych władcy.
Całość
znajduje się na wysokim wzgórzu, a budowa kompleksu – wbrew tradycjom
muzułmańskim – podporządkowana była nie kierunkom świata, lecz ukształtowaniu terenu. Jedynie meczet i część kwater prywatnych skierowane są w stronę Mekki.
Sam
Akbar podobno kolekcjonował kobiety jak filatelista znaczki, a jego harem w
Fatehpur Sikri mieścił ok. 5 tys. mieszkanek, strzeżonych przez eunuchów.
Władca utrzymywał około 300 żon, a po każdej wielkiej wygranej otrzymywał w
darze piękne córki królów i arystokracji, ponadto stale dochodziły tu
konkubiny, tancerki oraz niewolnice z całej Azji. Wiele z nich uległo
alkoholizmowi czy narkomanii – bywały też takie, które za romanse skazywano na śmierć. Łatwo też wyobrazić sobie rozmach intryg w takim miejscu…
Z
ciekawostek można wspomnieć o Dziedzińcu Paćisi, gdzie znajduje się gigantyczna
plansza do gry w paćisi (zbliżonej do chińczyka). Król Akbar uwielbiał ten
rodzaj rozrywki, a za pionki na planszy służyły mu niewolnice w kolorowych
strojach. Ponoć w takich rozgrywkach udział brało nawet 200 osób, przy czym
nikt nie mógł opuścić planszy, dopóki nie rozegrał 14 gier (król w ten sposób
miał uczyć swoich podwładnych cierpliwości…).
W
dawnej sypialni władcy znajduje się do dziś jego łoże, które usytuowane jest
wysoko nad podłogą. Badacze doszukują się różnorakich teorii na temat tego,
dlaczego zawieszono je tak wysoko – być może podłoga poniżej zalana była wodą
różaną, a do łóżka dochodziły specjalne schodki.
Obok
zespołu królewskiego znajduje się jeden z piękniejszych meczetów indyjskich (prawdopodobnie z XVI w.) z grobowcem świętego Salima Ćiśti.
Pałęta się tu oczywiście cała masa naciągaczy ze "small biznesów" oraz dzieciaki, przekonujące, że kolekcjonują monety z różnych krajów, co by wyłudzić pieniądze. Dodatkowo chcą, by dać im wykorzystane bilety z Fathepur Sikri (bo też "kolekcjonują"), a już na wejściu zaskoczyło mnie, że po raz pierwszy nie przybito mi na bilecie pieczątki z datą - ewidentnie jest tu jakiś przekręt.
Marzec,
czyli czas mojego pobytu tutaj, to już niski sezon, dzięki czemu sporo można było
zejść z różnych cen, np. za nocleg czy przejazdy motorikszą. Bodaj najtańsza
dzielnica hotelowa to Tadź Gandź, położona na południe od Tadź Mahal. Niemal
każdy hotel chlubi się tym, że na dachu ma restaurację, skąd są najlepsze
widoki w mieście na główny zabytek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz