Któż by się spodziewał, że w trakcie swej podróży znajdę się na dalekim, mało turystycznym odludziu, gdzie z braków w lokalnym transporcie wyląduję w autobusie z wycieczką studentów ze szkoły artystycznej w Tamilnadu, która akurat robiła 24-dniowy objazd po południowych Indiach... Załapałam się nawet na babeczkę urodzinową od nauczyciela prowadzącego :D
Niniejszy autobus pruł bezdrożami, nie zatrzymując się w żadnej wiosce - studenci go wynajęli, ale nieświadomi tego, więc zeźleni, tubylcy krzyczeli za nami wściekli, aż w końcu ktoś zajechał nam na motorze drogę i wszczęła się sroga kłótnia...
***
BADAMI
Badami to średnich rozmiarów wioska, ale jej główna ulica była zdecydowanie jednym z najbardziej hałaśliwych i zatłoczonych miejsc w Indiach, w jakich się znalazłam...
Stolica dynastii Ćalukjów z VI-VIII w. jest jednakże dość malowniczo położona u stóp dwóch wzgórz z czerwonego piaskowca, na których znajdują się kompleksy fortec i świątyń.
Na terenie Fortu Południowego szczególnymi zabytkami są jaskinie z VI w., które poświęcone zostały Sziwie i Wisznu oraz ukazują liczne płaskorzeźby przedstawiające standardowe sceny z mitów hinduskich, zakochane i splątane ze sobą pary czy kwiaty lotosu:
Rozciągają się też stąd świetne widoki na wioskę oraz jezioro Agastja położone poniżej:
Na sam szczyt Fortu, gdzie znajdują pozostałości umocnień, wejść nie można.
W Forcie Północnym mieści się kilka innych świątyń, również współczesnych:
Sztuczne jezioro Agastja (podobno z V w.) jest miejscem, gdzie gromadzi się miejscowa ludność na kąpiel, pranie ubrań i mycie naczyń kuchennych:
Na jego końcu widnieje kolejna świątynia, która dodaje temu miejscu dużego uroku:
W Forcie w Bdami doświadczyłam też najbardziej hamskich zachowań od osób pożądających selfie ze mną. Już wielokrotnie wspominałam, że rzadko zgadzam się na bycie fotografowanym obiektem i zazwyczaj zwykła odmowa typu "przykro mi, ale nie" wystarcza, ale tutaj sporo osób jakby tego nie słyszało i natrętnie drążyło temat dalej. Doszło nawet do tego, że ktoś stawał 2 metry dalej i bez pytania czy zażenowania strzelał fotę jakby miał przed sobą rzeźbę świątynną, a nie człowieka. Też bym mu strzeliła, ale jego bardziej by zabolało... Temu palantowi powiedziałam, że jest bezczelny, ale zupełnie go to nie obeszło.
Szczytem była grupa chłopaków, którzy też nie rozumieli odmowy. Jeden z nich strasznie namolnie dopominał się selfie, mimo moich licznych i stanowczych odmów oraz próśb, by szanował moją decyzję. Gdy w końcu ruszyłam przed siebie, by się ich pozbyć, jakiś mały chłopaczek wyprzedził mnie na schodach i przy śmiechu tamtych obrócił się i zaczął robić mi zdjęcia. Ale mnie zagotowało! Zagroziłam wprost, że zawołam policję, jeśli nie dadzą mi spokoju.
Po głównej ulicy w Badami ciężko się poruszać, ale wystarczy zboczyć w dzielnicę muzułmańską, przez którą przechodzi się w drodze do fortów, by odpocząć od tego zgiełku.
Z tym, że hałas zamienia się tu w krzyki rozradowanych dzieci: "Hello!", "Photo please!", "School pen!", "Chocolate", "Give me 10 rupes!"...
Ale większość dzieciaków chce po prostu, by zrobić im zdjęcie i potem pokazać na ekraniku jak wyglądają. Co do tych wołających o długopis albo pieniądze, to w odwecie mówię, że ja też chcę długopis, czekoladę albo 20 rupii i wyciągam rękę. Momentalnie jest konsternacja i dzieciak nie wie, co zrobić czy powiedzieć. I jest spokój :P
Niewielu obcokrajowców tu dociera, a jeśli już, to raczej w ramach jakichś zorganizowanych wycieczek. Spotkałam jedynie dwie starsze Brytyjki, które podróżują na własną rękę - potem mijałyśmy się jeszcze kolejnego dnia (a była szansa, że spotkamy się też w Bijapurze :)
AJHOLE
Zakwaterowałam się w Badami na 2 noce i stąd zrobiłam jednodniowy wypad do Ajholu i Pattadakal. Wcześniej facet zawiadamiający dworcem autobusowym poinformował mnie, że autobusy do obu miejscowości odjeżdżają co 30-45 minut, więc uznałam, że przyjdę na dworzec jak przyjdę.
Potem rozmawiałam z Brytyjkami, że one otrzymały wiadomość, że do Ajholu odjeżdża tylko 1 autobus dziennie, wczesnym porankiem, co okazało się być prawidłową informacją... Mnie jednak też się udało, bo akurat jak na dworzec dotarłam, to za chwilę do Ajholu odjeżdżał autobus z grupą studentów i nauczycieli ze szkoły artystycznej z Kumbakonam w Tamilnadu. Kierowca nie zabierał żadnych innych pasażerów, tamci najwidoczniej wynajęli go dla siebie, ale białą samotną turystkę - czemu nie :P
Lokalsi byli mocno zeźleni, że nie zatrzymujemy się, by ich zabrać. Ktoś zajechał nawet drogę motorem, co skończyło się srogą awanturą, ale w końcu lokalsi musieli ustąpić.
Grupa faktycznie zajmowała cały autokar, jedynie na tyle były może z 4 miejsca wolne. Po ruszeniu nauczyciel przyznał się, że ma tego dnia urodziny i poczęstował wszystkich - łącznie z obsługą i mną - babeczkami :)
Co ciekawe, na około 40 osób w grupie było jedynie około 5 dziewczyn.
Tereny obecnej wioski Ajhol również były swego czasu stolicą dynastii Ćalukjów (VI-XII w.) i do dziś znaleźć można w jej okolicy 125 świątyń... Wiele z nich świetnie się zachowało, mimo że służyły często jako stajnie czy szopy. Specjaliści zaznaczają, że w tutejszej architekturze widoczna jest stylistyczna mieszanka wzorców z północy (nagari) oraz południa (drawida).
Okoliczni mieszkańcy żyją przede wszystkim z rolnictwa, choć używane narzędzia oraz sposoby uprawiania roli są często dość archaiczne - np. nadal w szerokim użyciu są woły:
Autobus z Ajholu do Badami przez Pattadakal, do którego dalej chciałam się dostać, podobno jeździ tylko raz dziennie. Inną opcją było wynajęcie tuk-tuka (200 Rs) albo skorzystanie z dzielonego tuk-tuka, gdy zbierze się więcej chętnych.
Po zwiedzaniu postanowiłam zjeść obiad i zobaczyć, co się wydarzy, ale akurat zajechał autobus, do którego zresztą się wpakowałam.
Dopiero po dłuższej chwili zorientowałam się, że znowu bezczelnie zabrałam się z grupą studentów wynajętym przez nich autobusem :P
PATTADAKAL
Wioska Pattadakal była między VII i VIII w. miejscem koronacji królów z dynastii Ćalukjów. Główny kompleks świątynny znajduje się w centrum wioski i wpisany został na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jak w wielu podobnych miejscach, tak i tutaj mamy kilkudziesięciokrotnie zawyżoną ceną dla obckokrajowców (lokalsi 10 Rs, obcokrajowcy 250 Rs).
Większość budynków oraz rzeźbień jest doskonale zachowana i - podobnie jak w Ajholu - charakteryzuje się architekturą typową zarówno dla północy, jak i południa:
Grupa studentów po raz kolejny czekała na autobus (by wrócić do Badami), ale tym razem zabrałam się już lokalnym busem - razem zresztą z Brytyjkami i Hindusem z Pune, z którym też cały dzień się mijaliśmy :)
Pozostałą część popołudnia przesiedziałam na wzgórzu, chłonąc ciszę i zaznając świętego spokoju...
P.S. Z aktualności: w czwartek (tj. 24.03) wróciłam do Polski i Święta Wielkanocne spędzam pod Poznaniem z Rodziną. Posty z Indii będą nadal się pojawiać, bo mam zarówno na blogu, jak i fb, około 3-tygodniowe opóźnienie :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz