W Indiach spędziłam 2 miesiące.
Przemierzyłam spory ich kawałek, w tym niemal całe południe oraz część środkowych Indii -
stany: Maharasztra, Kerala, Karnataka, Tamilnadu, Madhja Pradeś, Uttar Pradeś,
zaliczyłam też mały wypad do Andhra Pradeś.
Znajomi i rodzina często pytają, gdzie
"najbardziej mi się podobało"... Trudno powiedzieć. Każdy region
Indii jest na swój sposób wyjątkowy - inny krajobraz, inny język, jedzenie,
kultura, inne narodowości i religie. Ale wszędzie można było odczuć, że jest to kraj
niesamowitych paradoksów i skrajności. Choć nie jest aż tak hardcorowo, jak
początkowo przypuszczałam :P
Wiele jest zatem różnic,
ale też sporo te miejsca łączy: hałas, brud, tłok, bogactwo sąsiadujące z biedą,
luksus obok toalet bardzo publicznych (bo każdy każdego może dokładnie
obejrzeć), chaos... i wszędobylska masala dosa :D